Leszek Miller, Ryszard Kalisz, Joanna Senyszyn (mógłbym długo wymieniać), nie wspominając nawet kabotyna Janusza Palikota, to doszczętnie zgrane polityczne karty. To raczej lewizna, niż lewica. Ludzie o lewicowej wrażliwości już dawno wypchnięci zostali z SLD, nie godząc się z politycznym kunktatorstwem i cynizmem tej partii.
W efekcie większość potencjalnych wyborców lewicy popadła w apatię i poczucie beznadziei wobec braku akceptowalnego i rozpoznawalnego szyldu, braku politycznego programu i jego personalnej reprezentacji. Część tego elektoratu głosuje na PO, by powstrzymać marsz PiS do władzy. Część głosuje na PiS, z jego socjalną i patriotyczną retoryką, by sprzeciwić się bezideowości liberałów z PO. Ostatnio lewicowi wyborcy z polskiej prowincji gotowi są głosować nawet na konserwatywne PSL, wybierając mniejsze zło, którym jest dla nich niszcząca wrogość między konserwatywnymi liberałami (PO), a konserwatystami narodowo-socjalistycznymi (PiS).
Dla SLD właściwy wybór kandydata na prezydenta RP to prawdopodobnie ostatnia szansa, by ta partia przetrwała, zanim wyborcy pokażą jej czerwoną kartkę w wyborach parlamentarnych. Problem w tym, że musi szukać wśród ludzi lewicy, ale poza własnymi szeregami i wśród kawiorowych baronów. Nie musi jednak szukać daleko, a jedynie przełamać paraliżujący partyjniacki dogmat. Jest bowiem taki bezpartyjny kandydat o pięknym opozycyjnym życiorysie wywodzący się z antykomunistycznej lewicy solidarnościowej.
Józef Pinior, bo o nim mowa, to legenda wrocławskiej Solidarności, bohater słynnego „skoku na 80 milionów”, które uratował dla związku przed konfiskatą przez władze stanu wojennego, człowiek wielkiej skromności, były członek Unii Pracy, europarlamentarzysta Socjaldemokracji Polskiej, aktualnie bezpartyjny jeleniogórski senator z listy PO. To człowiek twardych zasad i bezwzględnej uczciwości, nawet wtedy, gdy – jak to jest ze skandalem w sprawie tortur i więzień CIA w Polsce - trzeba iść pod prąd politycznych elit i ich wyrachowanych cynicznych gier, by nazywać rzeczy po imieniu w imię zasad, wolności, demokracji i praw człowieka.
Jako godny kandydat na prezydenta RP całej polskiej lewicy Józef Pinior mógłby przywrócić jej osieroconym wyborcom jasny i czytelny drogowskaz oraz nadzieję. Dla SLD byłby zaś ostatnią szansą i moralną busolą, której w tej partii nie ma, bo nigdy jej nie było. Leszek Miller powinien zaprzestać beznadziejnych prób łowienia czarnego kota w ciemnym pokoju, a sam przejść na polityczną emeryturę, zanim odeślą go tam wyborcy. Ale wtedy, już razem z jego towarzyszami.