Jeszcze trzy lata temu branża piwowarska była na szczycie. Produkcja piwa przekraczała 40 mln hl, a Polska dorównywała europejskim piwnym potęgom. Potem jednak nadeszło chłodne lato 2019 roku, podwyżka akcyzy od 2020 roku, a następnie pandemia, która uderzyła zwłaszcza w gastronomię. W efekcie spożycie spadło do 93,6 l per capita.
Obecnie mamy do czynienia z kolejną podwyżką akcyzy na wszystkie alkohole, z wyjątkiem cydru i perry, oraz dodatkową podwyżką, która uderzy tylko w de facto smakowe piwa dosładzane. Akcyzą objęta ma zostać całkowita ilość produktu włącznie ze składnikami dodanymi do gotowego piwa, np. sokiem czy substancją słodzącą.
Podwyżka ta jest wynikiem zmienionej dyrektywy Unii Europejskiej, wszystkie kraje członkowskie mają czas na jej zastosowanie do 2030 roku. Tymczasem polski parlament przystąpił do prac niezwłocznie z intencją wprowadzenia tych zmian w pierwszym możliwym terminie, czyli już od początku 2022 roku.
Jak szacuje Bartłomiej Morzycki, piwa smakowe osiągnęły w zeszłym roku prawie 9-proc. udział w rynku piwa i wykazują tendencję wzrostową. W zależności od konkretnego produktu i jego składu podwyżka akcyzy szacowana jest w granicach od 20 do nawet 60 proc., co przełoży się na cenę końcową dla konsumenta, a dla całego rynku piwowarskiego oznacza około 3-proc. wzrost wpłacanego do budżetu podatku. Branża szacuje, że kwota ta może sięgnąć nawet 100 mln zł w ciągu roku.
– Chcielibyśmy mieć chwilę oddechu, ponieważ jesteśmy branżą, która najmocniej ze wszystkich branż alkoholowych ucierpiała w czasie pandemii. Brak konsumpcji zbiorowej, który przełożył się na spadki na rynku piwa i to spadki bardzo dotkliwe, do tego również niesłychana i wcześniej niespotykana skala inflacji, która podraża koszty produkcji i powoduje silną presję na wzrost średniej ceny piwa, to wszystko kumuluje się w jednym czasie z podwyżką akcyzy, która właśnie została przyjęta przez parlament, i podwyżką akcyzy dla piw smakowych, nad którą prace właśnie się rozpoczynają – wylicza Bartłomiej Morzycki. – Przypomnę, że mniejszy rynek piwa oznacza niższe zakupy u rolników, mniejszy obrót w sklepach, zwłaszcza sklepach małopowierzchniowych, w których sprzedaje się 2/3 piwa, ubytek miejsc pracy i ubytek wartości w całym łańcuchu dostaw.
Także mniejsze browary rzemieślnicze i regionalne postrzegają obecny rok jako jeszcze bardziej uciążliwy od poprzedniego.
– Zakładamy, że wobec ubiegłego roku to może być spadek nawet kilkuprocentowy, między 3 a 5 proc. – szacuje Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich. – Poza pandemią branży zaszkodziła słaba pogoda latem, brak zagranicznych turystów oraz to, że ok. 20 proc. Polaków wybrało w tym roku urlopy poza krajem. To spowodowało, że mniej piwa sprzedało się na rynku krajowym. Trzeci powód to był wzrost akcyzy, który uderzył w nas boleśnie i bardzo mocno rzutuje na finalną cenę piwa.
Podwyżka podatku od piw smakowych dosładzanych może według Andrzeja Olkowskiego spowodować większe szkody w segmencie małych browarów, ponieważ udział piw smakowych w browarach regionalnych jest wyższy i sięga od kilkunastu do nawet 20 proc. W jego ocenie skutek wprowadzenia tych zmian może być przeciwny do zamierzonego, czyli sprzedaż tego segmentu spadnie tak mocno, że do budżetu państwa trafi mniej pieniędzy niż przed podniesieniem akcyzy.
– Apelujemy jako browary regionalne i cała branża o to, żeby tę podwyżkę przesunąć na kolejny rok. Mamy już podaną mapę drogową w polityce akcyzowej, według której w pierwszym roku będzie to 10 proc. podwyżki, natomiast w latach kolejnych po 5 proc. Jeżeli by tę podwyżkę akcyzy na piwa słodzone odsunąć o rok, to w następnym roku nie będzie już takiej kumulacji, bo będzie to tylko 5 proc. plus podwyżka od piw słodzonych – mówi prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.