Józef Pieróg
Foto: WO(lca.pl)
*Mogę tylko być zdziwionym. Przez cały okres kampanii wyborczej cierpliwie wyjaśniałem, że gminy nie stać na utrzymywanie firmy, w którą trzeba zainwestować najpierw miliony złotych, dopiero później można oczekiwać jakiegokolwiek efektu. Firma ta znajduje się poza kontrolą mieszkańców, do dziś nie wiemy jaki jest jej stan finansów. Nie mamy zielonego pojęcia jak tam przebiegają procedury zakupowe i zatrudnieniowe. Ta firma jest owiana „pocovidową mgłą tajemnicy”. Nie ma mojej zgody na funkcjonowanie czegoś takiego, nad czym mieszkańcy nie mają kontroli.
Osobną kwestią jest sposób likwidacji ZUK-u. Na samym wstępie musimy przeprowadzić rzetelny audyt, który nam odpowie na wiele pytań, a nade wszystko – jak go zlikwidować tak, by były to najmniejsze koszty. Najsensowniejsze będzie przenieść zadania ZUK, majątek i jego pracowników do odpowiedniego wydziału w gminie lub utworzonego uchwałą rady gminy zakładu budżetowego. Pozbędziemy się natychmiast kosztów kadry zarządzającej – prezesa oraz członków rady nadzorczej. W obu przypadkach możliwe jest zapewnienie wspólnej z urzędem gminy obsługi administracyjnej i finansowej, co również zmniejsza koszty działalności. Już samo to będzie długoterminową korzyścią.
Mówi Pan o audycie, a przecież gmina ostatnio opublikowała wyniki wewnętrznego audytu. Nie wystarczy?
*Pan to czytał?
Nie.
*To nie żartujmy dalej. Nie ma tam żadnych danych pomocnych w analizie.
Rozumiem. To w takim razie inne pytanie. Brał Pan udział w wielu kampaniach, jest Pan doświadczonym samorządowcem. Dzisiaj nośnikiem treści jest internet, ze szczególnym zwróceniem uwagi na Facebook. Czy Pan z niego korzysta?
Tak, czytam na bieżąco. Nawet wiem, że Facebook ma nową nazwę. Meta czy coś takiego? W końcu jest kampania wyborcza i muszę interesować się tym, co się dzieje. Nie jestem fanem nowych technologii, ale wiem jak to działa i jak jest nośne. Jako kandydat mam bardzo duże obowiązki. Bez wsparcia zaangażowanych mieszkańców gminy nie byłbym w stanie im podołać. Toteż część informacji mam od ludzi monitorujących media – także społecznościowe. Kiedy pokazuje się coś interesującego czy ważnego to to czytam.
Niestety z przykrością muszę zauważyć, że Facebook stał się nośnikiem języka nienawiści. Są tworzone prowokacje, a ja w niczego nie dające dyskusje wdawał się nie będę. Od początku ustaliliśmy taki model postępowania, by nie zaostrzać dyskusji. Niektóre osoby chcą mnie wciągnąć na swój teren pomówień, na którym czują się dobrze. Ja nigdy takich metod nie stosowałem i nie będę. Wypominają tam moje doświadczenie zawodowe, zupełnie nie wiedząc czym się zajmuje syndyk, dając tym dowód ogromnej ignorancji. Jak mogą czuć się ludzie w zakładach, w których dopiero kiedy się pojawiłem zaczęli dostawać pensję? Pensję nie widzianą od kilku miesięcy?
A co konkretnie myśli Pan o dyskusji w internecie?
*Wymiana zdań jaka jest w internecie, nie ma niczego wspólnego ze wzajemnym szacunkiem pomiędzy rozmówcami. Ja Panią Elę Stępień ogromnie szanuję i liczę na to, że to co się dzieje to jakieś koszmarne nieporozumienie.
Przypominam, że okres wyborczy dobiegnie do końca. Wszyscy mieszkańcy powinni myśleć o tym jak wyjść z trudnej sytuacji w jakiej jest gmina, a nie koncentrować się na jałowych dyskusjach. Proszę Pana Redaktora, bym za Waszym pośrednictwem mógł się zwrócić do swoich sąsiadów, by nie pozwalali się ponosić emocjom. Dyskutujmy o konkretach i niech wygra ten, kto zaprezentuje korzystniejszy i możliwy do zrealizowania program.