Jeśli obecne trendy się utrzymają, za kilkadziesiąt lat Legnica może zmniejszyć się do wielkości Jawora czy Złotoryi, z populacją liczącą 40-50 tysięcy mieszkańców. Taka redukcja ludności wpłynie negatywnie na infrastrukturę miasta, powodując degradację dróg, budynków i innych obiektów. Zmniejszone wpływy z podatków będą skutkować dalszymi problemami finansowymi dla samorządu oraz przedsiębiorców, co stworzy spiralę dalszego upadku.
Europa Zachodnia już od dawna mierzy się z problemem wyludniania. Tamtejsze miasta oferują liczne przywileje dla rodzin z dziećmi, takie jak dostęp do żłobków, ulgi podatkowe, darmowe obiady w szkołach i inne formy wsparcia. Dzięki temu udaje się przyciągnąć młode rodziny i zapobiec wyludnianiu. Przykład przygranicznego Goerlitz pokazuje, że bez odpowiednich działań miasta mogą stać się ośrodkami zdominowanymi przez starszą ludność, co prowadzi do dalszych problemów demograficznych.
W kontekście Legnicy pojawia się pytanie, czy miasto powinno postawić na imigrację. Choć ściąganie imigrantów z Azji i Afryki może budzić kontrowersje, pojawiła się ogromna szansa w postaci Polaków ze Wschodu. Ci ludzie chcą osiedlić się w Polsce, są już częściowo zintegrowani z naszą kulturą i mogą szybko stać się aktywnymi członkami lokalnej społeczności. Inwestycja w edukację może przyciągnąć co roku przynajmniej 100 nowych pracowników do legnickich firm, co przyniesie korzyści zarówno miastu, jak i jego mieszkańcom.
Nowe władze Legnicy, wywodzące się z Platformy Obywatelskiej, stoją przed kluczowym wyzwaniem. Czy odważą się wykorzystać potencjał Polaków ze Wschodu i zaoferować im możliwość osiedlenia się w naszym mieście? Czy może zrezygnują z tej szansy w imię krótkoterminowych korzyści politycznych? Elektorat PO, podobnie jak PiS i Konfederacja, popiera politykę propolonijną. Władze Legnicy mają więc możliwość podjęcia decyzji, która może znacząco wpłynąć na przyszłość miasta.