REKLAMA
Lca.pl » Publicystyka » Reportaż

2024-08-06 17:21:46 - Autor: Grzegorz Majewski
Odszedł Artur Deska – polski wolontariusz i działacz na rzecz Ukrainy
29 lipca 2024 roku w partnerskim mieście Legnicy, Drohobyczu, zmarł Artur Deska (ur. 1964). Jego śmierć była szeroko komentowana w ukraińskich mediach. Pogrzeb zgromadził przedstawicieli władz ukraińskich, byłą polską konsul, przyjaciół z Polski, Ukraińców, wolontariuszy, żołnierzy oraz Krymskich Tatarów.
REKLAMA


Artur Deska
Foto: Svetlana Korchagina
W partnerskim mieście Legnicy 29 lipca 2024 do wieczności odszedł Artur Deska (ur.1964). Tego dnia wiele czasu poświęciły mu ukraińskie media. Na pogrzebie zjawili się przedstawiciele władz ukraińskich samorządów, była pani konsul z Polski. Były flagi polskie i ukraińskie. Przyjechało wielu jego przyjaciół z Polski. Byli Ukraińcy. Wolontariusze i żołnierze. Bardzo liczną grupę stanowili Tatarzy Krymscy.

Polak, wolontariusz, historyk, poeta, publicysta Kuriera Galicyjskiego, działacz na rzecz zrozumienia Polski i Ukrainy. Ze wszystkich informacji przebija się jedna wiadomość – Ukraina poniosła ogromną stratę. Kim był ten człowiek, o którym ksiądz na pogrzebie powiedział, że był jak bochenek chleba – dla każdego po kawałku?

Dla Artura kłopoty ze zdrowiem stały się początkiem nowego życia. Znalazłszy się w szpitalu z ostrą chorobą serca zmienił swoje myślenie. Do tej pory gonił za pieniędzmi, starał się żyć jak wszyscy. Brał udział w wyścigu na lepsze dochody, lepsze mieszkanie czy bardziej luksusowe wakacje. Otarłszy się o śmierć Artur postanowił zmienić swoje życie na dawanie innym. Dwadzieścia jeden lat temu przeprowadził się do Drohobycza w Ukrainie. Został z-cą dyrektora ds. wolontariatu w greckokatolickim oddziale Caritas Samborsko-Drohobyckiej Eparchii Ukraińskiego Kościoła Grecko-Katolickiego.

Dzięki Arturowi budynek Caritasu błyskawicznie stał się miejscem spotkań dzieci i młodzieży. Artur zajął się tzw. trudną młodzieżą, proponując im spędzanie czasu w murach jego organizacji. Wyświetlał im filmy, opowiadał o możliwościach w życiu, pomagał (jeśli potrafił) w odrabianiu lekcji. Tłumaczył młodym ludziom jak ważna jest szkoła i nauka. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po roku zgłosili się pierwsi chętni do studiowania w Polsce. Artur natychmiast uruchomił szereg znajomych. W rezultacie pierwsi Ukraińcy trafili na polskie uniwersytety. Niektórzy Ukraińcy mieli mu to za złe, ponieważ obawiali się polonizacji wyjeżdżających do Polski. 5 lat studiów i co dalej? Powrót do Ukrainy? Biednej, skorumpowanej, z marnymi perspektywami? Czy pozostać w Polsce? Dużo bogatszej, z dużo mniejszą korupcją, w miarę uporządkowanej? Artur starał się przekonywać swoich wychowanków, żeby starali się jak najwięcej nauczyć – i by wrócili. Nie było to łatwe, ale jakieś efekty tego były. W Ukrainie mieszka wielu tych,co powróciło. Wychodził z założenia, że jeśli wrócą wykształceni z doświadczeniem europejskości, to lepiej przysłużą się Ukrainie, niż będąc w niej bezrobotnymi.

Przyszedł rok 2013 i Majdan w Kijowie. Artur natychmiast go wsparł. Nawet pojechał do Kijowa by dać odczuć Ukraińcom, że Polacy są z nimi. Było to dla niego bardzo ważne doświadczenie. Kilka miesięcy później zaczęła się pierwsza inwazja rosji, a wraz z nią bardzo mocne zaangażowanie się Artura w pomoc obrońcom Ukrainy. Starał się zdobywać to, co potrzebne dla żołnierzy ochotników, a brakowało wszystkiego. Podczas pierwszego w 2016 roku ataku rosjan na Awdijiwkę zorganizował kuchnię dla ostrzeliwanych mieszkańców. Wśród cywilów panował głód. Wielu wtedy jadło tylko dzięki Arturowi i jego przyjaciołom. W tamtym czasie Artur rozpoczął współpracę z Polskim Zespołem Humanitarnym, z którym „karmił” Awdijiwkę. W kolejnym roku szef PZH -Artur Niemczyk-Gazda zorganizował bardzo duże ilości środków medycznych, jakich potrzebowano w szpitalach. Jednym busem, w kilka tygodni. Jak sam wspomina, tylko geniusz Artura pozwolił rozwieść te środki do 99 placówek w całej Ukrainie. Od tamtego czasu Caritas w Drohobyczu stał się centrum logistycznym dla podobnych przedsięwzięć.

W 2015 roku w Drohobyczu pojawili się uciekinierzy z zajętego przez rosję Krymu. Artur będący osobą zaufania został poproszony o pomoc. I jak to on – nie odmówił. Stał się dla Tatarów Krymskich ostoją. Pomagał jak mógł. Załatwiał mieszkanie, szkoły, pracę. Robił zbiórki odzieży, żywności (Tatarzy uciekali często niczego nie mogąc zabrać). Także im od tej pory, jak wcześniej Ukraińcom, zaczął załatwiać studia w Polsce. Dzięki jego prośbom uniwersytety rezygnowały z opłat dla cudzoziemców, przyjmowały do akademików. Mieli łatwiejszy start. Mera Drohobycza przekonał do przekazania Tatarom budynku na cele integracyjno-kulturalne. Budynek był zniszczony. Od polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych załatwił pieniądze na remont. Robił to wszystko wzbudzając podziw dookoła. Mało kto orientował się, że było to kosztem zaniedbywanego zdrowia. Wiedział o tym Tomek Rozbicki, także wolontariusz wspierający Ukrainę, kolega Artura. Kiedyś Artur odwiedził go w Polsce dostając nagle problemów z sercem. Tomek z żoną załatwili Arturowi leczenie. Niestety ograniczyło się do dwóch tygodni w szpitalu, ponieważ Artur miał „ważne” sprawy. Wrócił do Drohobycza i dalej zajmował się trudną młodzieżą, Tatarami oraz pomocą walczącym w ATO.

Nadszedł 24 lutego 2022. Nowa, wojenna rzeczywistość. Wszędzie alarmy, w niedalekiej odległości strącone rosyjskie rakiety. Co robi Artur? Natychmiast organizuje pomoc tam, gdzie ona jest najbardziej potrzebna. I znowu fale uciekinierów, tym razem ze wschodu. Artur karmi ich, odziewa, stara się pocieszyć, że do siebie wrócą. Niektórzy decydują się na emigrację do bliskiej Polski. Potrzeby żołnierzy są coraz większe. Nie brakuje już wszystkiego jak w 2014 roku, ale nadal nie starcza wielu rzeczy dla wszystkich. Opaski uciskowe, bandaże, środki odkażające, zwykłe tabletki na przeziębienie czy ból głowy – to wszystko jest wśród tego, co Artur starał się załatwić. I załatwiał. Z Polski, Holandii przyjeżdżały duże transporty, w centrum prowadzonym przez Artura przeładowywano je na transport na front i w jego okolice. Cały czas Artur nie zaniedbywał podstawowej działalności na rzecz społeczności lokalnej. Niestety zdrowie dawało się coraz bardziej we znaki.

Co mu dawało siłę? Każdy wolontariusz może marzyć o miłości jaką obdarzali go jego byli i aktualni podopieczni, a także przyjaciele. Jedna z młodych dziewczyn - Svitlana Korchagina- wspomina jak uczył ich jeść sushi, gotować rosół oraz inne potrawy - czyli być po prostu zaradnym. Przychodziło mu to łatwo, ponieważ sam był świetnym kucharzem. Wspomagał jej pasję do fotografowania. Kilka lat temu napisała jemu poświęcony wiersz o „dużym człowieku”. Napisała tam, że Artur nie umie się nie martwić. Bo martwił się zawsze i o wszystkich. Na pogrzeb Artura nie mogła przyjechać. Modliła się o jakiś znak od niego. I dostała. Na pogrzebie ktoś wystawił zdjęcie Artura z nią i jej dzieckiem. Zrozumiała. Artur nie gniewał się.

W kwietniu jego przyjaciel Piotr umieścił zapis rozmowy z Arturem. Przywieźli wtedy mnóstwo różnych rzecz, Artur się cieszył.
„Artur: dobrze żeście przywieźli te ciśnieniomierze. Bonifratrzy się ucieszą. Oni jeżdżą, pomagają...

Ja: Aha. Ten jeden jest dla ciebie.
Artur: Fajnie. Bo ten mój już stary.
Ja: Aha. No właśnie.
Artur: Ładuj to jedzenie do skrzynki. Podaj drugą skrzynkę! Kaszę też. Tatarzy potrzebują!
Ja: Ale nic ci nie zostanie.
Artur: To nic! Max ma przyjechać i pewnie coś przywiezie.
[Mija kilka godzin (sic!)]
Artur: Był Przyjaciel. Dałem mu ten ciśnieniomierz od was. Bo jego mama nie ma.
KURTYNA
(...)i inni. Odwiedzajcie Artura. Bądźcie jednak twardzi. Pilnujcie żeby nie rozdawał więcej niż mu dajecie Artur Deska jest uparty.

Kilka miesięcy temu, z okazji dwudziestej rocznicy wolontariatu udzielił wywiadu, który stał się szeroko kolportowany w mediach ukraińskich oraz polskich w Ukrainie z powodu jednego zdania. Artur powiedział: „Człowiek w życiu ma dwie miłości. Pierwszą jest jego Matka. Ona go wychowała, ukształtowała. To jest dla mnie Polska, moja ojczyzna. I ma drugą kobietę. Tę wybrankę serca, którą pokochał i dla niej żyje. Dla mnie stała się nią Ukraina.”.
Ostatnie rozmowy z przyjaciółmi pokazują, że zdrowie mu się mocno pogorszyło. Ale nawet wtedy myślał bardziej o innych, niż o sobie. W internecie na dzień przed swoją śmiercią zamieścił post o dzieciach bombardowanych przez rosję.

Odszedł wielki człowiek o wielkim sercu. Drohobycz, Ukraińcy i Polacy ponieśli wielką stratę. 


Artur Deska
Foto: Svetlana Korchagina

Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Opisz je i podziel się swoją wiedzą z innymi. Nakręciłeś film, lub zrobiłeś zdjęcie? Przyślij do nas, niech legniczanie zobaczą to, czego byłeś świadkiem.
500 197 963 – zadzwoń do nas lub wyślij sms-a, mms-a.
Zdjęcia i filmy Waszego autorstwa wysyłać można także na adres kontakt@lca.pl

Podziel się:

Brak komentarzy. Dodaj swój komentarz
REKLAMA
POLECAMY
PRZECZYTAJ TAKŻE
Legnica -
Rodacy ze Wschodu: Nasz moralny obowiązek
Legnica -
Koleje Dolnośląskie ruszyły do Świnoujścia! Będą wozić turystów przez całe lato
Legnica -
Czy elektryczne ciężarówki są faktycznie ekologiczną przyszłością transportu?
Legnica -
Zwiedził pół świata, osiadł w Spalonej w gminie Kunice
REKLAMA
Legnica -
Fundacja Art Hero: Pomóż tworzyć Art Place - miejsce dla rozwoju Kreatywności i Równości
Legnica -
Szukamy najlepszej dolnośląskiej zupy - weź udział w wydarzeniu
Legnica -
Hotele wciąż ze znacznie mniejszym obłożeniem niż przed pandemią
Legnica -
Energia z odpadów — dobre rozwiązanie na trudne czasy?
Legnica -
Христос воскрес із мертвих!
Legnica -
Portal lca.pl życzy Wesołych Świąt
PORTAL LCA.PL
O firmie | Praca | Kontakt | Regulamin
59-220 Legnica, Wjazdowa 6
tel: +48 500 197 963
e-mail: redakcja@lca.pl