REKLAMA
Lca.pl » Publicystyka » Wywiad

2012-03-25 12:03:49 - Autor: LS(lca.pl)
Nie będę spokojnym emerytem
Od trzydziestu lat jest związany ze strażą pożarną. Jest dyżurnym operacyjnym i rzecznikiem prasowym. Lubi gotować zwłaszcza rosół swojej wnuczce. Wybiera się na emeryturę. Mówi, że będzie aktywnym emerytem.
REKLAMA

Z Leszkiem Gławędą rozmawia Lilla Sadowska.

* Można powiedzieć, że w straży pożarnej jesteś już weteranem.

- Przepracowałem w straży trzy dekady. Trafiłem do niej przypadkowo, chciałem odrobić wojsko. Dziś refleksje są rozmaite, wesołe i smutne. Byłem młodym strażakiem kiedy upadał system. Stan wojenny zastałem jako dwudziestokilkulatek. Właśnie w tym czasie straż mi się spodobała, bo była bardzo krnąbrna w stosunku do ówczesnych władz. Pamiętam incydent, kiedy przyjechali do nas milicjanci i chcieli żebyśmy wzięli udział w tzw. rozpraszaniu tłumu. Odmówiono wykonania tego rozkazu, co nie było w tym czasie łatwe. Odmówienie rozkazu w stanie wojennym mogło pociągnąć za sobą różne skutki. Zobaczyłem wtedy załogę, która mu się przeciwstawiła. Padły słowa, że straż jest od ratowania, a nie od tego żeby ich rozpraszać. Po tym buncie zarekwirowano wiele strażackich samochodów z OSP, które po przemalowaniu na zielono i opancerzeniu służyły milicji do rozpraszania manifestacji, ale nie były obsługiwane przez strażaków.

*Jaki czas wspominasz najlepiej?

- Najlepiej wspominam okres lat 90, kiedy związki zawodowe spowodowały powstanie ustawy o ochronie ppoż. i Państwowej Straży Pożarnej, które uchwalono w 1991r. Zrzucono wtedy wszystko na strażaków. Podobnie jak na zachodzie mieliśmy zająć się ratownictwem chemicznym, technicznym, ekologicznym, itd. tylko ktoś zapomniał, że trzeba nas do tego przygotować. Dostaliśmy samochód ratownictwa chemicznego. Byłem wtedy z-cą dowódcy jednostki. Samochód objęliśmy wspólnie z Piotrem Kozłowskim/dowódcą JRG/. Przyjechał z Niemiec z bardzo wysokiej klasy urządzeniami. Zapomniano o jednym, o instrukcji obsługi tych urządzeń w języku polskim. Jeździliśmy razem z Piotrem do mojej babci, Austriaczki z pochodzenia i ona nam tłumaczyła wszystkie napisy z języka niemieckiego na polski. To nam pozwoliło na wstępne przeszkolenie chłopaków i później przydało się podczas akcji. Mieliśmy ich wiele. Rozlany kwas solny w szpitalu wojewódzkim, a po odejściu Rosjan mnóstwo rtęci. Wszystkie te interwencje były prowadzone właściwie na dziko, nosiliśmy na sobie straszny balast, dobrze, że wszystkie skończyły się pomyślnie. Dzisiaj to wygląda inaczej, strażacy mają profesjonalne przygotowanie, ale od tego czasu minęło 20 lat.

* Zaczynałeś od odrabiania wojska, mówisz, że przeszedłeś wszystkie szczeble kariery od dołu. Znasz więc pracę strażaka od podszewki.

- Cenię sobie to, że moja kariera, tak myślę, przebiegała w taki sposób. Zaczynałem od najniższego stanowiska służbowego, pomocnika przodownika drugiej roty. Pomału, kończąc kursy, zdobywając kwalifikacje awansowałem kolejno na dowódcę sekcji (wozu bojowego), dowódcę zmiany. To stanowisko uważam za jedno z najważniejszych z punktu prowadzenia działań ratowniczych. To są pierwsi ludzie na miejscu zdarzenia, muszą podjąć czynności rozpoznające zagrożenie i pierwsze decyzje taktyczne. Odpowiedzialność za akcję jest jednoosobowa i spada właśnie na niego. Kolejny etap w mojej karierze to praca w Komendzie Rejonowej, byłem szefem służby operacyjnej, następnie pracowałem w Wojewódzkim Stanowisku Koordynacji Ratownictwa, w służbie prewencji komendy wojewódzkiej. Właściwie pracowałem wszędzie, nie byłem tylko komendantem, ale to dobrze bo może wprowadziłbym za dużo zmian. Traktuję to w kategoriach żartu, ale gdybym był Komendantem Głównym, to walczyłbym z wszechobecną biurokracją, a jako człowiek zaczynający od dołu widzę potrzeby straży, co trzeba zrobić żeby usprawnić pracę. Człowiek powinien nawąchać się dymu żeby znać specyfikę tej służby. Wszyscy oficerowie powinni trafić na tzw. podział bojowy, wtedy mogliby się sprawdzić jako dowodzący akcjami ratowniczymi. Można mieć doskonałe wykształcenie, dużą wiedzę teoretyczną, a jednocześnie nie sprawdzić się jako dowodzący. Podstawą do pracy powinno być doświadczenie. Ludzie mający je powinni być wykorzystywani do szkoleń młodych ratowników, zatrudniani w ośrodkach szkolenia pożarniczego. Niestety dotychczas tak się w Polsce nie dzieje, zupełnie inaczej jest za granicą, gdzie wszystkie służby mundurowe są uprzywilejowane. W Polsce każdy może zostać politykiem. Mieliśmy już elektryka, który został prezydentem, wicepremiera, który zanim nim został rozrzucał gnój na polu. Nie każdy może zostać strażakiem, policjantem czy wojskowym. Trzeba zdać testy sprawności fizycznej, psychologiczne, testy na inteligencję itd. Dzisiaj wybieramy do tych służb elitę. Na jedno miejsce w straży ubiega się nawet 70 – 80 osób. Ta praca to nie tylko prestiż i stabilizacja, ale szansa rozwoju, dokształcania się. Konkludując, skoro wybieramy do tych służb elitę, powinna być tak traktowana. Nie ma racji pan minister Rostkowski, który uważa, że w straży można pracować do 67 roku życia.

*Uważasz więc, że nowe zasady emerytalne są dla nas niebezpieczne a dla was krzywdzące?

- Przerabiałem już dziadków w straży pożarnej w latach 80-tych. Dwóch moich dowódców zmarło podczas akcji na zawał serca. Wyobraź sobie taką sytuację, że uległaś wypadkowi drogowemu, jesteś zaklinowana w samochodzie, z którego trzeba cię jak najszybciej wydostać. Przyjeżdża straż pożarna, która powinna dotrzeć do ciebie za pomocą urządzeń w ciągu kilkunastu sekund żeby stworzyć przestrzeń ratowniczą, wyciągnąć cię albo udzielić pierwszej pomocy. Na akcję przyjeżdżają 60 – latkowie, którzy nie mają siły udźwignąć urządzenia, a niektóre ważą po kilkadziesiąt kilogramów...co wtedy? Myślę, że strażak może być efektywnym ratownikiem do 50, ale musi przynajmniej 3, 4 razy w tygodniu trenować i robi to po pracy. Niestety decydują o wszystkim ludzie nie mający najczęściej pojęcia o naszej pracy, która działa również na naszą psychikę. Wyobraź sobie wyjazd do wypadku. Samochód z trzyosobową rodziną wpadł pod tira, wszyscy zginęli na miejscu. Musimy wyciągnąć ich w kilku kawałkach, właściwie to, co z nich zostało. Wiem jak to brzmi, ale to też należy do naszych obowiązków, nikt za nas tego nie zrobi. Pamiętam kilka takich zdarzeń, śniło mi się to później po nocach. Wielu strażaków po takich zdarzeniach ma depresję. Wiesz jak przygotowujemy strażaków do takich zdarzeń? Jak sprawdzamy ich odporność psychiczną? Uczestniczą w sekcjach zwłok … Ale kocham tę pracę, pracę z ludźmi i dla ludzi. Jestem dumny, że jestem strażakiem, kiedy widzę młodych przystojnych, świetnie wykształconych, inteligentnych, kompetentnych, chcących pracować w tej służbie facetów.

*Czyli strażacy nie walczą tylko pożarami, jak to się większości wydaje?

Strażacy walczą z żywiołem, właściwie z czterema żywiołami. To ziemia, woda, powietrze i ogień, ja dodaję do nich jeszcze jeden, najgorszy – głupota ludzka i brak wyobraźni. Do zdarzeń z nimi związanymi wyjeżdżamy niestety najczęściej. Wyjeżdżamy do powodzi i trzęsień ziemi na terenie całego świata, jeśli nasze służby są wzywane przez dany kraj. Byliśmy w Turcji, Armenii…, wszędzie tam gdzie potrzebna jest nasza pomoc. Jesteśmy cenieni na świecie.

* Ale praca w straży to nie wszystko, jesteś niespokojnym duchem i nie potrafisz chyba odpoczywać biernie? W jaki sposób odreagowujesz stres?

- Jestem instruktorem rekreacji ruchowej. W latach 80 byłem szefem TKKF Sokół i rozkręcałem siłownię na ul. Piekarskiej. Na ich stronie jest informacja, że siłownia działa od roku 90, to nieprawda. W latach 80 z kotłowni zrobiliśmy tam siłownię. Jako pierwsi na Dolnym Śląsku stworzyliśmy sekcję kickboksu, prowadził ją Zbyszek Prych, który był wówczas świetnym zawodnikiem. Był na drugim miejscu polskiej listy rankingowej. On rozwinął tę sekcję, wychowaliśmy w niej m.in. mistrzów Polski juniorów. Uprawianie sportu to dla nas norma. W zawodach służb mundurowych zajmujemy zawsze wysokie pozycje.

* Czym zamierzasz zajmować się na emeryturze?

- Żal mi odchodzić ze służby, ale w tym wypadku działa matematyka, która zadecydowała za mnie. Nie jestem jeszcze wypalony zawodowo i chętnie bym popracował ale … Przepisy mogą się zmienić. W tej chwili pracuję jako dyżurny operacyjny w miejskim stanowisku kierowania i sprzedaję młodszym kolegom całe swoje doświadczenie. Na emeryturze? Na pewno nie będę się nudził. Zajmę się polityką, miałem już nawet kilka propozycji, które w spokoju muszę przemyśleć, mam też inne zajęcia, o których nie chcę mówić (śmiech). Poza tym kocham gotować, mój gulasz węgierski jest ulubioną potrawą rodziny i przyjaciół. Zajmuję się i rozpieszczam moją ukochaną wnuczkę, która z kolei lubi mój rosół, więc będę go jej często gotował.

*Dziękuję za rozmowę.

 

Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Opisz je i podziel się swoją wiedzą z innymi. Nakręciłeś film, lub zrobiłeś zdjęcie? Przyślij do nas, niech legniczanie zobaczą to, czego byłeś świadkiem.
500 197 963 – zadzwoń do nas lub wyślij sms-a, mms-a.
Zdjęcia i filmy Waszego autorstwa wysyłać można także na adres kontakt@lca.pl

Podziel się:

Brak komentarzy. Dodaj swój komentarz
REKLAMA
PRZECZYTAJ TAKŻE
Legnica -
Myślisz o pracy w policji? Przeczytaj rozmowę z komisarz Jagodą Ekiert
Legnica -
Pieróg: ZUK to firma owiana „pocovidową mgłą tajemnicy”
Legnica -
Jacek Kiełb: Jestem dla Was!
art. sp.
Legnica -
Zaczynał jako posterunkowy, dziś jest komendantem
REKLAMA
Legnica -
Zagórski: Musiałem wykazać więcej samozaparcia żeby coś osiągnąć
Legnica -
Legniczanka zaśpiewa w „Szansie na sukces”
Legnica -
O tym, co poniemieckie – wywiad z autorką książki Karoliną Kuszyk
Legnica -
Renesans kolei na Dolnym Śląsku nadal trwa
Legnica -
To był dobry rok dla powiatu legnickiego
Legnica -
Fake newsy mają większy wpływ na rzeczywistość
PORTAL LCA.PL
O firmie | Praca | Kontakt | Regulamin
59-220 Legnica, Wjazdowa 6
tel: +48 500 197 963
e-mail: redakcja@lca.pl