REKLAMA
Lca.pl » Publicystyka » Wywiad

2013-06-18 19:44:04 - Autor: Grzegorz Wala (lca.pl)
Aleksandra Lesiak: Nie jestem feministką
O współczesnej kobiecości, roli kobiet w życiu publicznym i roli Kościoła w życiu kobiet rozmawiamy z Aleksandrą Lesiak - działaczką społeczną i koordynatorką projektu „Inkubator Kobiecości”.
REKLAMA


Aleksandra Lesiak
Foto: Wojciech Obremski (lca.pl)
Grzegorz Wala: - Jak to jest być kobietą w Legnicy?

Aleksandra Lesiak: - Mogę powiedzieć, jak to jest być młodą kobietą w tym mieście. I łatwo, i trudno zarazem. Łatwo, bo jest wiele zapału i energii by coś zrobić, ale trudno - bo ciężko jest zrealizować swoje plany. Z jednej strony Legnica jest fajna bo mało się tutaj dzieje, więc osoby które chciałyby zmieniać swoje otoczenie mają duże pole do popisu, ale z drugiej - Legnicę trzeba wychować, bo ciężko jest kogokolwiek przekonać by ruszył się z domu i zaangażował na rzecz innych.

Ta smutna diagnoza zapewne w równym stopniu dotyczy kobiet, co mężczyzn. Skąd więc pomysł na „Inkubator Kobiecości” - projekt, który realizowała Pani w ubiegłym roku.

- Dlaczego „inkubator”? Ponieważ chciałam by w Legnicy działo się więcej. Na tle pobliskiego Wrocławia, gdzie dzieje się bardzo dużo, tutejsza oferta wygląda bardzo skromnie. A dlaczego „kobiecości”? Bo lubię pracować z kobietami i dla kobiet. Tym bardziej, że ich sytuacja w tym mieście w równym stopniu dotyczy mnie samej.

Na czym polegały działania inkubatora?

- Inkubator był dla uczestniczek projektu okazją do wyjścia z domu i przekonania się, że takich jak one - kobiet, które nie zawsze są pewne siebie, niekoniecznie śmiało wyrażają własne zdanie i rzadko umieją dbać o realizację własnych ambicji - jest dużo więcej. Przez dwa miesiące panie spotykały się, dyskutowały o ważnych dla siebie sprawach, a także wzięły udział w wyjazdowym treningu interpersonalnym. Przez ten czas 40 kobiet poznało narzędzia właściwej komunikacji i budowania pewności siebie, ale co najważniejsze przekonały się, że mimo pełnienia wielu ważnych ról społecznych - matki czy żony - mogą i powinny działać również na rzecz samych siebie.

I jakie rezultaty udało się osiągnąć? Jaka, by użyć języka projektowego, jest wartość dodana dla uczestniczek inkubatora?

- Po pierwsze grupa. Dziewczyny się fajnie zintegrowały i co najważniejsze nie rozpadły się po zakończeniu projektu. Teraz spotykają się nadal i ja już nie jestem im potrzebna. Co najwyżej od czasu do czasu daję im pretekst do spotkania. Po drugie - wprawdzie trudno jest w dwa miesiące przekształcić czyjeś nawyki, zwłaszcza gdy są to osoby dojrzałe i ukonstytuowane - ale zaczęły im się zmieniać schematy myślowe. Zaczęły myśleć o sobie inaczej i to im zostanie. Trochę inaczej będą rozważać pewne sytuacje, inaczej je postrzegać i to jest dla mnie cenne. Dałam im narzędzia, a one z nimi zrobią co chcą. Najbardziej jaskrawym przykładem jest pani, która w trakcie weekendowego treningu przyznała, że był to jej pierwszy samodzielny wyjazd od czasu ślubu, czyli od 15 lat. Po niej najlepiej było widać zmianę w trakcie działań projektu. Od kobiety która nie lubiła się odzywać, po osobę która mocno broniła swojego zdania. Dzięki inkubatorowi panie nierzadko odkryły swoją podmiotowość, fakt że w wielu sprawach mają własne zdanie, że mogą je głośno wypowiadać, a także że są ludzie, którzy chcą tego zdania słuchać.

Z jakich przyczyn wynika, że kobiety zamykają się w domu… a może są zamykane? Czy widzi Pani jakieś przyczyny systemowe?

- Nie chcę brzmieć jak feministka, bo się nią nie czuję, ale nie upatrywałabym tych przyczyn w systemie, a w tradycjach kulturowych. Kobiety teraz naprawdę nie mają łatwo, ale trochę dlatego, że same tak sobie wymyśliły. Żadna kobieta nie rezygnuje z tradycyjnej roli matki, żony, kury domowej, czy piastunki domowego ogniska, ale jednocześnie chce na siebie przyjąć trochę męskie role, męskie rozwiązania. I teraz, jeśli uznamy że w świecie istnieje jakaś równowaga, która daje nam poczucie bezpieczeństwa, to kobiety biorą na siebie dwa razy więcej, a mężczyznom nie pozostaje nic.

W tym ostatnim jest chyba spora doza przesady. Mam nadzieję, że mimo kulturowych przemian mężczyznom cos jednak zostanie.

- Co do mnie, to nie tyle mam taką nadzieję, co chciałabym żeby tak było. Zostawmy facetom to, co męskie (śmiech).

Już niedługo kolejny ogólnopolski Kongres Kobiet (rozmowa z 13.06.2013). Wybiera się Pani na niego z przyczyn politycznych, by poprzeć postulaty, które są zwykle jego efektem, czy z powodów społeczno-kulturowych?

- Jednego od drugiego chyba nie da się oddzielić, bo kiedy zaczyna się mówić o kwestiach kulturowych, to trudno nie dotknąć również sfery politycznej. Tym bardziej kiedy - tak jak ja - lubi się posiadać własne zdanie i nie ma się oporów przed wyrażaniem go, nawet gdy dotyczy to polityki. Od dawna nie podoba mi się, że faceci w sukienkach decydują czy kobieta ma urodzić dziecko, czy nie. Od gimnazjum prowadziłam ożywione dyskusje z katechetką. To cudowna kobieta była. Nauczyła mnie dyskutować. Na każdą kwestię miała religijną odpowiedź, co wymuszało kreatywność. Oczywiście nigdy nie udało się nam dojść do wspólnego wniosku, ale dyskusja sama w sobie była ciekawa, a człowiek przy okazji poćwiczył umysł i język… przydało się.

No tak, te słowa to najlepszy dowód na to, że nie ma Pani trudności w wyrażaniu własnego zdania…

- Dlaczego jest tak, że facet, który z życiem rodzinnym ma niewiele wspólnego - poza tym, że raz w roku przyjdzie po kolędzie i powie: to jest dobrze, to niedobrze - ma decydować, co się dzieje z kobietą, czy ona ma prawo rodzić, czy nie, albo w jaki sposób może zajść w ciążę? No jasne, można się uciekać do ideologii, że jak Pan Bóg nam powiedział że tak ma być, to tak ma być, ale czy aby na pewno po to się rozwijamy by się poddawać przesądom? Wątpię.

Dla Pani to przesądy, a dla innych to bardzo ważny fundament całego rozwoju…

- Ja nie mam nic do wiary. Wiara nie jest zła. Mało tego… by człowiek mógł sprawnie funkcjonować, musi się rozwijać na poziomie duchowym. Ważne jednak, by nie mieszać rozwoju duchowego z ideologicznymi historiami. Wydaje mi się, że Kościół jako instytucja jest chybionym ideologicznie rozwiązaniem. Miota się od dłuższego czasu z tym, że stracił rolę społeczną. Nie może się z tym pogodzić, więc za wszelką cenę stara się trzymać ludzi w garści i odwołuje się do argumentów, które nie mają szansy się sprawdzić, ale ich zadaniem jest ludzi postraszyć. Ok… w ciemnogrodzie by to działało, ale nie dzisiaj.

Myślę, że Kościół katolicki to ważna instytucja i nawet dopasowana, ale do czasów w których powstawał…

- …I jeszcze parę wieków później im się udawało. Dla mnie krytycznym momentem uczestnictwa w życiu kościelnym było przygotowanie do bierzmowania. Kiedy zaczęłam czytać to, co rzekomo powinno być przestrzegane i zobaczyłam jak odległe jest to od rzeczywistości, przekonałam się, że hipokryzja jest hasłem naczelnym. Wiara jest w porządku, ale sposób postępowania osób, które ją głoszą często jest dla samej wiary krzywdzący. Tym bardziej jeśli wykorzystując swoją pozycję zaczyna się ingerować w życie innych ludzi. To niestety dotyczy również życia świeckiego. Mam wrażenie, że Kościołowi wciąż się wydaje, że trzyma rząd dusz i jak tupnie nogą, to wszyscy się przestraszą i podporządkują. Niestety okazuje się, że w naszym mieście trochę tak jest.

Chyba wiem, co ma Pani na myśli. Niedawno władze miasta ugięły się pod protestem środowisk katolickich wobec organizacji koncertu grup black-metalowych. Impreza, która miała być zorganizowana przez instytucję miejską - Legnickie Centrum Kultury - odbyła się bez jej udziału. Jak Pani to ocenia?

- Jak się mają czuć osoby, którym się coś takiego odbiera? Nie zdziwiłabym się, gdyby protestowała również druga strona, lubiąca tego rodzaju muzykę. Podobno żyjemy w wolnym kraju, w którym konstytucja gwarantuje wolność poglądów.

Na koniec powróćmy do kwestii kobiet. Jakieś plany na przyszłość?

- Plany się rodzą. Na pewno będą kolejne warsztaty w ramach inkubatora. We wrześniu chciałabym zorganizować Festiwal Kobiecości, pod hasłem: Legnica miastem kobiet. M.in. po to jadę na Kongres by sprawdzić, jak podobne wydarzenia organizuje się w innych częściach kraju. Festiwal pozwoli jeszcze większej liczbie kobiet spotkać się, wymienić poglądami na ważne dla nich tematy i spostrzec, że stanowią ważny element tego miasta. Chciałabym by przekonały się, co Legnica może im zaoferować, a także co one mogą zaoferować sobie nawzajem. A co do innych planów, czas pokaże…

Życząc powodzenia, dziękuję za rozmowę.

- Również dziękuję.


Z Aleksandrą Lesiak rozmawiał Grzegorz Wala

Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Opisz je i podziel się swoją wiedzą z innymi. Nakręciłeś film, lub zrobiłeś zdjęcie? Przyślij do nas, niech legniczanie zobaczą to, czego byłeś świadkiem.
500 197 963 – zadzwoń do nas lub wyślij sms-a, mms-a.
Zdjęcia i filmy Waszego autorstwa wysyłać można także na adres kontakt@lca.pl

Podziel się:

Brak komentarzy. Dodaj swój komentarz
REKLAMA
PRZECZYTAJ TAKŻE
Legnica -
Myślisz o pracy w policji? Przeczytaj rozmowę z komisarz Jagodą Ekiert
Legnica -
Pieróg: ZUK to firma owiana „pocovidową mgłą tajemnicy”
Legnica -
Jacek Kiełb: Jestem dla Was!
art. sp.
Legnica -
Zaczynał jako posterunkowy, dziś jest komendantem
REKLAMA
Legnica -
Zagórski: Musiałem wykazać więcej samozaparcia żeby coś osiągnąć
Legnica -
Legniczanka zaśpiewa w „Szansie na sukces”
Legnica -
O tym, co poniemieckie – wywiad z autorką książki Karoliną Kuszyk
Legnica -
Renesans kolei na Dolnym Śląsku nadal trwa
Legnica -
To był dobry rok dla powiatu legnickiego
Legnica -
Fake newsy mają większy wpływ na rzeczywistość
PORTAL LCA.PL
O firmie | Praca | Kontakt | Regulamin
59-220 Legnica, Wjazdowa 6
tel: +48 500 197 963
e-mail: redakcja@lca.pl