REKLAMA
Lca.pl » Publicystyka » Wywiad

2015-03-12 12:56:54 - Autor: LS(lca.pl)
Do pracy idę z pasją i nie zauważam kiedy mija dzień
Kazimierz Pleśniak od pięćdziesięciu lat pracuje społecznie na rzecz dzieci. Mówi, że gdyby znów miał wybierać swoją życiową drogę, nie poszedłby inną.
REKLAMA


50-lecie działalności społecznej Kazimierza Pleśniaka
Foto: WO(lca.pl)
Z Kazimierzem Pleśniakiem, prezesem legnickiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Dzieci rozmawia Lilla Sadowska.

Obchodzi pan podwójny jubileusz, siedemdziesiątą rocznicę urodzin i półwiecze pracy społecznej.

I tak się składa, że legnicki oddział Towarzystwa Przyjaciół Dzieci jest moim równolatkiem, nawet się śmieję, że rosłem razem z nim. Na dodatek rzeczywiście w tym roku obchodzę też pięćdziesięciolecie działalności społecznej. Moje powołanie do służby pedagogicznej zrodziło się w kl. VII w 1958 r. w Legnicy, gdzie wychowawczynią była niezwykła nauczycielka Józefa Bielska – której osobowość była dla mnie wzorcem.

Cofnijmy się więc pięćdziesiąt lat wstecz.

Zaczęło się od Studium Nauczycielskiego, które się wówczas tworzyło. A było to studium niezwykłe, ponieważ tworzyli je tacy nauczyciele, którzy mieli w sobie właśnie tę ideę społeczną. Tam właśnie nauczyłem się tego, jak ja to nazywam, społecznikowania. Pierwszą moją funkcją było stanowisko przewodniczącego koła uczelnianego Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. Właściwie to spowodowało, że zostałem w Legnicy, bo pochodzę przecież z terenów Rzeszowszczyzny.

Postanowił pan zostać i związać swoje życie z Legnicą.

Po skończeniu studium podjąłem pracę jako nauczyciel w Kunicach. Pracowałem tam trzynaście lat. Tam zaproponowano mi działalność w Związku Harcerstwa Polskiego. Piękne tradycje harcerstwa jeszcze bardziej pobudziły mnie do aktywności. Udało mi się tak rozwinąć organizację, że cała młodzież nie tylko z Kunic, ale także z całej gminy, należała do harcerstwa.

Z tą organizacją związał pan później swoje losy.

Stało się tak siłą rzeczy. Najpierw przez trzy miesiące pełniłem obowiązki zastępcy komendanta Chorągwi Legnickiej, a później przez dziewięć lat byłem jej komendantem. Wspominam ten okres jako wspaniały. Były to lata przemian, ale udało nam się zrobić wiele niezwykłych rzeczy. Chorągiew liczyła wówczas czterdzieści cztery tysiące członków. Na obozy i kolonie ZHP wyjeżdżało około 15 tys. dzieci i młodzieży, a nieobozową akcją obejmowano drugie tyle najmłodszych. Porównując do dzisiejszych czasów, gdy młodzież i dzieci pochłaniają inne rzeczy, myślę, że wtedy harcerstwo promieniowało. Wpadłem na pomysł utworzenia wędrujących stanic. Składały się z kilku namiotów i różnego sprzętu. Jeździliśmy latem od wsi do miasteczka, zatrzymywaliśmy się na kilka dni i odwiedzaliśmy te dzieci, które zostawały w domach podczas wakacji. Pamiętam taką wieś Zaborów, przed Ścinawą. Jechaliśmy tam po raz drugi, przed nami asfalt uścielony kwiatami, a umorusane dzieciaki czekają na nas, machają do nas i z radością nas witają. To nas utwierdziło, że nasza stanica jest bardzo potrzebna. Kontynuowaliśmy te wyjazdy przez wiele lat.

Wymarzyła mi się placówka, którą udało się otworzyć w okresie kiedy inne zamykano. Mówię o Młodzieżowym Centrum Kultury Harcerz przy ulicy Okrzei. Było to drugie miejsce, w którym dzieci mogły spędzać aktywnie i efektywnie czas. Był to ośrodek nie tylko rozwoju zainteresowań i organizacji wolnego czasu, ale też centrum wychowania patriotycznego i obywatelskiego. Świadczy o tym tablica ku czci Szarych Szeregów do dzisiaj wisząca na froncie budynku.

Dom Harcerza to kolejny etap pana działalności.

To kolejne dziesięć lat mojej działalności, myślę, że razem z zespołem pracowników udało nam się tam zrobić wiele rzeczy. Tam zrodziła się myśl o działalności w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Pewnego dnia wychowawczyni świetlicy środowiskowej pokazała mi pobitego chłopca. Miał posiniaczone ciało, powiedział, że jego siostra ma jeszcze więcej takich siniaków. Pomyśleliśmy, że trzeba coś zrobić żeby tym dzieciom pomagać. Wtedy upadało TPD w Legnicy i mnie zaproponowano stanowisko prezesa oddziału miejskiego organizacji.

Zgodził się pan.

Oczywiście. Pamiętam, że było wtedy jedenaście kół w Legnicy i kilka w województwie. Dla porównania, dzisiaj mamy ich sto trzydzieści siedem, w których działa ponad dwa i pół, w tym pół tysiąca młodych wolontariuszy. Z dumą mogę powiedzieć, że to największy oddział w Polsce, a legnicki oddział nazywam promieniującym. Prezes Zarządu Dolnośląskiego z Wrocławia nazwał Legnicę stolicą TPD na Dolnym Śląsku.

Mówi pan, że praca społeczna to pana życie. Z pewnością nie zabrakło w nim wzruszających momentów.

Było ich wiele, dzieci potrafią wzruszyć, one utwierdzają mnie, że to co robię jest potrzebne. Przez siedem lat jeździmy na wycieczki szlakiem Jana Pawła II. Jeżdżą z nami głównie niepełnosprawni. Dwa lata temu Kuba, niepełnosprawny chłopiec, jeden z uczestników wyjazdu podszedł do mnie ze złotą różą, którą kupił za własne pieniądze, i powiedział: panie prezesie chciałem panu podziękować, bo dzięki panu i Towarzystwu Przyjaciół Dzieci mogłem już dwa razy zobaczyć miejsce, gdzie przebywał największy Polak świata. Innym miłym wspomnieniem jest zdarzenie z czasów, kiedy działałem w harcerstwie, z roku 1987. podczas tak zwanego harcerskiego startu, który odbywa się na początku roku zawsze w innym mieście. Podczas takiego startu na rynku w Chojnowie podeszła do mnie osiemnastoletnia, może dziewiętnastoletnia dziewczyna i powiedziała: dziesięć lat temu jak byłam wychowanką Domu Dziecka w Golance, dostałam książeczkę mieszkaniową ufundowaną przez harcerzy. Dzisiaj już mam swoje mieszkanie i jestem panu wdzięczna, bo pan mi ją wręczał.

Poświęcił pan dzieciom w regionie pół wieku. Nie żałuje pan tego czasu?

To prawda, że taka działalność wymaga poświęcenia, a nawet zaniedbania życia rodzinnego. Ale to moja pasja życiowa. W kapitalizmie liczy się pieniądz, dla mnie natomiast nigdy on się nie liczył. Urodziłem się w Dubiecku, tam gdzie Ignacy Krasicki. Nie było nam łatwo, mój ojciec został wywieziony na Sybir kiedy mama była ze mną w ciąży. Nigdy go nie poznałem. To były trudne lata pięćdziesiąte. Poznałem wówczas co to bieda i chyba to był jeden z impulsów, że poświęciłem swoje życie pomocy najmłodszym. Dzisiaj nie żałuję tego kroku. Do pracy idę z pasją, czekam kiedy dzień się rozpocznie i nie zauważam kiedy mija. Mam wspaniałych współpracowników, a w pracy wspiera mnie też moja ukochana żona. To oni dodają mi sił do pracy i mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będę mógł pracować na rzecz dzieci dopóki pozwoli mi zdrowie. Wyznaję skautowską zasadę „Czuwam znaczy dostrzegam drugiego człowieka”, a drugie wymowne motto to myśl Einsteina „Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia”. Chylę czoła przed tymi wszystkimi, którzy szczerze i bezinteresownie wspierają mnie w moich działaniach, a co ważne działają „ponad podziałami”, wyznając zasadę, że „dobro rodzi dobro”.

Współczesne wzorce osobowe dla środowiska mojego działania to św. Jan Paweł II i Matka Teresa z Kalkuty. Na koniec pragnę przywołać niezwykle życzliwych ludzi, którzy już odeszli, a pomogli mnie i dzieciom. Dużo im zawdzięczam tj. wspomniana nauczycielka p. Józefa Bielska, nauczyciele ze Studium Nauczycielskiego p. Krystyna Chudy i Karol Czudek, były przewodniczący Rady Miasta Marek Kozłowski, byli kuratorzy Alicja Kopestyńska, Antoni Malicki i Czesława Wiadrowska, wizytator Anna Sznerch, były wiceprezydent Roman Ogonowski, byli działacze TPD z MCK Anna Smużniak i były wiceprezes TPD – Wacław Makowski – Cześć ich pamięci.

Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Opisz je i podziel się swoją wiedzą z innymi. Nakręciłeś film, lub zrobiłeś zdjęcie? Przyślij do nas, niech legniczanie zobaczą to, czego byłeś świadkiem.
500 197 963 – zadzwoń do nas lub wyślij sms-a, mms-a.
Zdjęcia i filmy Waszego autorstwa wysyłać można także na adres kontakt@lca.pl

Podziel się:

Brak komentarzy. Dodaj swój komentarz
REKLAMA
PRZECZYTAJ TAKŻE
Legnica -
Myślisz o pracy w policji? Przeczytaj rozmowę z komisarz Jagodą Ekiert
Legnica -
Pieróg: ZUK to firma owiana „pocovidową mgłą tajemnicy”
Legnica -
Jacek Kiełb: Jestem dla Was!
art. sp.
Legnica -
Zaczynał jako posterunkowy, dziś jest komendantem
REKLAMA
Legnica -
Zagórski: Musiałem wykazać więcej samozaparcia żeby coś osiągnąć
Legnica -
Legniczanka zaśpiewa w „Szansie na sukces”
Legnica -
O tym, co poniemieckie – wywiad z autorką książki Karoliną Kuszyk
Legnica -
Renesans kolei na Dolnym Śląsku nadal trwa
Legnica -
To był dobry rok dla powiatu legnickiego
Legnica -
Fake newsy mają większy wpływ na rzeczywistość
PORTAL LCA.PL
O firmie | Praca | Kontakt | Regulamin
59-220 Legnica, Wjazdowa 6
tel: +48 500 197 963
e-mail: redakcja@lca.pl