Wychowanie psa, który w momencie pojawienia się w naszym domu, staje się członkiem rodziny, nie należy do spraw łatwych. Już szczeniak może wydawać się nowym właścicielom niesfornym "nabytkiem", który zaczyna przeszkadzać w codziennych czynnościach. Co wtedy, gdy sami nie potrafimy ujarzmić malucha? Najczęściej opiekunowie czworonogów szukają pomocy u szkoleniowców zwierząt. I tu ofert już nie brakuje. Stajemy przed wyborem produktu jak w markecie, na pierwszy rzut oka dwoją się nam i troją propozycje profesjonalnych, dyplomowanych trenerów. Warto jednak przyjrzeć się dokładniej preferowanych przez nich metodom szkolenia zwierzaków, a tych jest sporo, słowem - dla każdego coś dobrego.

Wśród szkoleniowców znajdziemy tradycjonalistów, którzy "prowadzą" psy twardą ręką. Zwierzę często wykonuje polecenia trenera ze strachu przed karą, ale takie metody szkoleniowe nie są korzystne dla czworonogów. Tomasz Ślusarczyk, legnicki petsitter i jednocześnie założyciel szkoły dla psów Dogteam wyjaśnia, że lepiej skupić się na pozytywnym szkoleniu zwierząt.

- Wspólnie z żoną jako pierwsi w naszym mieście dołączyliśmy do programu "Szkoła bez kolców" - mówi Ślusarczyk. - To projekt prowadzony przez Fundację "Psia Wachta", która edukuje psich szkoleniowców oraz właścicieli w zakresie pozytywnych metod pracy z psami. Nam udało się zdobyć prestiżowy Certyfikat Pozytywności. Nie poprzestajemy jednak na odznaczeniach, poszerzamy swoją wiedzę, uczestniczymy w seminariach kynologicznych, kursach oraz warsztatach prowadzonych przez najlepszych krajowych i światowych szkoleniowców, w tym lekarzy weterynarii.

Tomasz i Kamila (jego żona) nie tresują psów, oni je uczą. - Chcemy zmienić podejście ludzi do psów, to nasze marzenie - dodaje trener. - Nie jest on maszynką do wykonywania komend, ale istotą, która czuje i ma swoje potrzeby. Do nauki poleceń wykorzystujemy m.in. metody wzmocnień pozytywnych - nagradzając psa za prawidłowo wykonane zadanie. Nie używamy żadnych środków przymusu, takich jak kolczatki. W zamian, uczymy się komunikować z psem za pomocą mowy jego ciała. Krok po kroku poznajemy siebie nawzajem, próbujemy zrozumieć potrzeby czworonogów, by wybierając zadania, zapewnić im pełnowartościowy trening.

Problemy z czworonogiem zaczynają się już na spacerze. Wielu właścicieli nie zdaje sobie sprawy, że wyprowadzanie psa nie może ograniczać się do fizjologicznych potrzeb zwierzęcia. Znając swojego pupila, jego preferencje, możemy "przyrządzić" mu spacer jak marzenie.

- Nie ma schematu spaceru - zaznacza Tomasz Ślusarczyk, certyfikowany petsitter. - Często właściciele decydują się na nieprofesjonalne wyprowadzanie psa, rezygnując z procesu komunikacji z nim, ograniczając się do krótkiego, szybkiego, nerwowego spaceru, bo gonią ich codzienne obowiązki. Warto pamiętać, że spacer nie musi być czasochłonny, ale powinien być przygotowany z wyobraźnią, biorąc pod uwagę osobowość czworonoga. Przykładowo... Psy myśliwskie muszą pracować nosem. Można więc przygotować im "umysłowy" spacer, podczas którego zmęczą się, w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Legnicki petsitter potrzebuje jednego spaceru, by wyczuć psie preferencje. - Podczas pierwszego spaceru obserwuję zwierzę i jego właściciela - wyjaśnia Tomasz Ślusarczyk. - Po ich zachowaniu wiem, jakie zaproponować im sposoby spaceru, zaprzyjaźniam się ze zwierzęciem. Wyruszając z nim na wspólny spacer dobieram do niego inne psy, biorąc pod uwagę ich wspólne potrzeby i charakter. I tutaj muszę rozczarować niektórych miłośników psów. To nieprawda, że pies nie zaatakuje suki, jest to tylko stereotyp.

Praca z psem opiera się na psychologii, co nie oznacza, że zwierzęciu na wszystko się pozwala. Za dobrze wykonane zadanie pies dostaje nagrodę, za jego niewykonanie nie jest karany, ale nagrody nie otrzymuje, przez co czuje stratę. - Bazujemy na dwóch opozycjach "korzystne - niekorzystne" oraz "bezpieczne - niebezpieczne" - dodaje Ślusarczyk. - Jako jedyni w regionie pracujemy z psami klikerem (markerem), który działa na zasadzie uwarunkowanej psychologii skojarzeń. Jednoznacznie kojarzy się zwierzęciu i zapowiada nagrodę za dobrze wykonane zadanie.

Pozytywne wzmacnianie zachowań psa wiąże się ze stopniowaniem nagrody. - Małymi krokami zmuszam psa do myślenia, bo chcę by dokonywał świadomych wyborów - mówi trener. - Dlatego tak ważne jest zrozumienie przez właściciela zachowań psa, bo trywializując, nie zawsze machanie ogonem oznacza radość. Podobnie jest z aportowaniem. Na widok piłki czy patyka pies jest sfrustrowany, przeżywa stres. Skacze, niecierpliwi się. Psy biegną za patykiem, bo nie chcą zawieść oczekiwań właścicieli, niekoniecznie sprawia im to jednak przyjemność.

Podsumowując, lepiej zafundować swojemu przyjacielowi 10 minut porządnej, umysłowej rozrywki w krzakach, która załatwi dwugodzinny wyczerpujący spacer. Usatysfakcjonuje zarówno właściciela jak i psa. Nauczmy się odczytywać potrzeby naszych czworonogów - to gwarancja wieloletniego szacunku i miłości między opiekunem i jego psem.

Chcesz więcej? Sprawdź Dogteam.