Nie głosowałam razem z PiS, głosowałam zgodnie z moim sumieniem i poglądami. W kwestiach światopoglądowych, a taką jest prawo aborcyjne, należy mieć odwagę podejmowania decyzji wynikających z własnych zasad, głęboko przemyślanych, osobistych opinii. Dlatego w takich sprawach nie obowiązuje dyscyplina partyjna a każdy z posłów samodzielnie rozważa głosowanie za lub przeciw jakiemuś projektowi.
Dlaczego ja zdecydowałam właśnie tak? Temat aborcji po raz kolejny polaryzuje społeczeństwo. W Sejmie głosowano nad dwoma projektami ustaw. Jeden radykalnie zaostrza przepisy, drugi bardzo je liberalizuje. W mojej ocenie żaden z nich, w proponowanej postaci, nie powinien wejść w życie i tak też konsekwentnie głosowałam.
Żaden kompromis nie jest doskonały, również ustawa aborcyjna powstającą w 1993 roku w atmosferze wielkich emocji i wzajemnych oskarżeń. Wtedy porozumienie okazało się możliwe. Dziś znów znajdujemy się w punkcie wyjścia.
Obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety" sankcjonujący prawo kobiety do przerwania ciąży do końca 12 tygodnia, a w późniejszym okresie dopuszczalność aborcji w tych samych jak obecnie jest dla mnie nie do przyjęcia.
Bardzo szanuję kobiety. Nie odmawiam im prawa do decydowania o własnym życiu. Ale ta decyzja dotyczy nie tylko Ich życia ale także dziecka, które noszą. Wiem, że to niezwykle trudne. Kobiety często zostają z problemem same, nie mogą liczyć na wsparcie rodziny czy przyjaciół, podejmują decyzje w ogromnym strachu, czasami poczuciu wstydu, zdarza się, że są nakłaniane czy też zmuszane do poddania się aborcji. Sądzą, że nie ma innego wyjścia i podejmują działania, których żałują do końca życia. Zastanówmy się jak można im pomóc, jak kobiety otoczyć opieką i wskazać lepsze rozwiązanie.
Oczywiście, są też przypadki szczególne, które nie poddają się żadnym uogólnieniom. Dlatego mówimy o wyborze. Jestem głęboko przekonana, że prawo do aborcji powinno być ograniczone do najbardziej dramatycznych sytuacji, takich jak opisane w obecnej ustawie.
Dlatego nie zgadzam się na całkowity zakaz aborcji a w szczególności karanie kobiet, na przykład nieletnich ofiar gwałtów. Proponuję, abyśmy zamiast o aborcji rozmawiali mądrej edukacji seksualnej, zwiększeniu dostępności środków antykoncepcyjnych, takich wzorcach, które przekonają młodych ludzi, aby nie rozpoczynali zbyt wcześnie i nieodpowiedzialnie aktywności seksualnej, wskażą inne wartości, wzbudzą odwagę niepoddawania się presji otoczenia.
Zadbajmy o życie narodzone. Pomóżmy matkom, które mają ciężką sytuację finansową lub osobistą, stwórzmy warunki aby czuły się bezpieczne, także pod względem materialnym.
Bardzo ważne, jest wsparcie rodzin, w których urodziło się niepełnosprawne lub chore dziecko. Przeciwnicy aborcji mówią: także człowiek z wadami rozwojowymi zasługuje na życie. Ale po urodzeniu dziecka wymagającego specjalnej, często kosztownej opieki, rodzina musi sobie radzić sama. Powinniśmy się wszyscy wstydzić, za jałmużnę nazywaną zasiłkiem, którą w tej chwili te rodziny otrzymują. A nie chodzi tylko o pieniądze, także o pomoc w codziennym życiu, opiece nad dzieckiem, wsparcie psychiczne.
To są realne problemy tysięcy rodzin, matek, dzieci, nimi się teraz powinniśmy zająć, odkładając na inny czas rozważania o prawie aborcyjnym.
Jestem przekonana, że nie powinnyśmy zmieniać obowiązującej ustawy. Uważam, że z tej awantury nie wyniknie nic dobrego, a przykrywa ona inne, ważne sprawy np.związane z gospodarką, absorbując uwagę opinii publicznej. Pozostawienie istniejącego, trudnego kompromisu godzącego konserwatywne i liberalne postawy, to najlepsze rozwiązanie.
Posłanka na Sejm RP Elżbieta Stępień